Strona główna Dodaj do ulubionych Napisz do nas
O nas|Aktualności|Galeria|Dziennik wypraw|Kontakt
   
Kurs turystyki zimowej

Kurs zimowej turystyki górskiej – czyli nabycie wiedzy jak bezpiecznie poruszać się w zimie w warunkach górskich – oto cel naszego kolejnego pobytu w Tatrach.

Nie zamierzam zanudzać relacją z kolejnego pięknego trzydniowego wypadu w Tatry powiązanego z kursem turystyki zimowej. Wybraliśmy się tam z Markiem – Symon miał 'inne priorytety' :). Chociaż pisząc to – już zacząłem przynudzać :)

Dzień zerowy to piątek. Popołudniowe szybkie pakowanie plecaków, Zakopane, Kuźnice -> Murowaniec około 22 wieczorem. Kocham te wędrówki po zmroku. Brak wiatru, mrozik w okolicach -10, rozgwieżdżone niebo wyłaniające się zza kołderki chmur. Niewiele zostało jeszcze miejsc, gdzie niebo jest tak piękne nocą niestłamszone światłami miejskimi.

Dzień pierwszy (sobota) – zbieramy się w grupkę sześcioosobową (pozdrowienia dla kompanów!), spotykamy ze szkolącym Pawłem i zbieramy się nad Czarny Staw. Tam cały dzień ćwiczeń lawinowych, kontrolowanych ześlizgów, asekuracji z różnego rodzaju stanowisk. Całość odbywa się w żlebie prowadzącym od Czarnego Stawu do Przełęczy Karb – w dolnej jego części. Dodatkowe atrakcje zapewniają nam turyści znajdujący się na przełęczy. Raz spada do nas całkiem niezły kask – niestety zgłasza się po jakimś czasie właściciel ;). To znowu dostrzegamy (na szczęście na czas) turlającego się turystę z samego szczytu. Zdążamy się usunąć z drogi jego 'lotu'. Z plecakiem na plecach, czekanem na smyczy latającym w koło w bezładzie i z dużą prędkością przemierzył całą długość żlebu. Spodziewaliśmy się, że będzie wymagał pierwszej (a może nawet czegoś więcej) pomocy – a tymczasem otrzepawszy się ze śniegu koleś kontynuował (już piechotą ;) trasę do Murowańca. Po nim doleciały jeszcze do nas kilki – chyba straceńca sprzed chwili. Inni turyści znaleźli jego telefon – nieźle w takim żlebie można się wyekwipować :)).

Dzień drugi – żlebem na Pańszczycką Przełęcz -> Skrajny -> Pośredni -> Zadni Granat -> żlebem nad Zmarzły Staw i do Murowańca. Rozpoznajemy warunki lawinowe, asekurujemy wykorzystując szable śnieżne i wystające spod śniegu skały. Magia zimowego przejścia Orlej Perci prysła. Nie traktuję już tego jak wyczynu dostępnego nielicznym, przesunięta kolejna granica mentalna. Przy nabytych umiejętnościach wiem, że znacząco jestem w stanie zminimalizować ryzyko i cieszyć się pokonywaniem barier, które tak naprawdę są tylko w mojej głowie. Piękna pogoda z rana po południu trochę się popsuła – chmury pozytywnie zaburzyły monotonię błękitu nieba.

Dzień trzeci – ratownictwo lodowe. Początek dnia to nauka 'na sucho' w Betlejemce zakładania stanowisk, ustawiania wyciągów dla osób w szczelinie, technik samodzielnego wydrapywania się ze szczelin. Potem – w teren na praktyczne treningi. Zakotwiczamy się w pobliżu Zmarzłego Stawu gdzie jest lodowa ścianka wysokości 3-4 metrów. Idealna na tego typu zabawę. Idę na pierwszy ogień (jak zawsze :). Spinamy się we trzech liną, moje zadanie to: 'śmiało idź w przepaść, koledzy cię zaasekurują', kolegów 'kiedy zacznie spadać wychwytujecie'. Ja się z zadania wywiązałem… Bolało… A koledzy nawet nie zauważyli, że pierd….. na sam dół i dopiero po pozbieraniu się do kupy zacząłem im naciągać linę – oni ambitnie robili stanowisko (sic!). No nic – rozeszło się po kościach (szkoda, że po moich :). Na ściance była jeszcze jedna trenująca ekipa – nie zapomnę miny dziewczyny, która wisząc na linie 3 metry ode mnie zobaczyła mój lot pikujący :). Reszta dnia to treningi różnego rodzaju wyciągania kolegów (którzy jakoś ostrożnie zbliżali się do krawędzi) i drapania się po ścianie. Ciekawe, pouczające, wymaga wiele treningu żeby nie zapomnieć. Kolejny dzień pięknej pogody, której właściwie prawie nie zauważyliśmy zajęci szkoleniem.

Niestety poniedziałek to dla mnie i Marka ostatni dzień na szkoleniu – z przyczyn różnych wracamy. Reszta ekipy ma jeszcze dzień na wspinaczkę lodowcową. Taki bonus – podejrzewam, że bardzo ciekawy. Może kiedyś…

Nie można zapomnieć o podziękowaniach dla szkolących nas ekspertach, których możemy z czystym sumieniem polecić. Paweł Kopta i Monika Nidbalska z ADUR – dziękujemy!

I pozdrowienia dla pozostałej części wesołej ekipy – do zobaczenia na szlaku!

Jak zawsze zapraszamu do GALERII

Luk.

 

 

Dodaj komentarz
TAK
1911
NIE
1967
Czy ten artykuł był dla Ciebie ciekawy?
Aby oddać głos, kliknij na rączkę
Aktualnie brak komentarzy!
GADABOUT.PL
projekt i wykonanie m3.net

Ta strona używa plików cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zamknij